HISZPAŃSKO – KATALOŃSKIE HISTORIE

Hiszpańsko – Katalońskie historie – film

Zespół Pectus śpiewał kiedyś: „To był sen. Piękny sen o Barcelonie w Sant Andreu”. Nasza szkoła przeniosła marzenia do rzeczywistości i udaliśmy się na wycieczkę do Hiszpanii. W stronę Półwyspu Iberyjskiego wyjechaliśmy już 5 kwietnia około godziny dwudziestej drugiej, byliśmy bardzo podekscytowani, ale również niezwykle zmęczeni.

Zespół Pectus śpiewał kiedyś: „To był sen. Piękny sen o Barcelonie w Sant Andreu”. Nasza szkoła przeniosła marzenia do rzeczywistości i udaliśmy się na wycieczkę do Hiszpanii. W stronę Półwyspu Iberyjskiego wyjechaliśmy już 5 kwietnia około godziny dwudziestej drugiej, byliśmy bardzo podekscytowani, ale również niezwykle zmęczeni.

W godzinach porannych dotarliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki – Norymbergi. Był to tylko przedsmak tego, co mieliśmy zobaczyć. Zwiedziliśmy stare miasto. Nie trwało to długo, ponieważ zostało nam do przejechani jeszcze sporo kilometrów.

Po noclegu, już na terenie Francji,  ruszyliśmy w stronę Awinion.

Miasto związane z historią antypapieży i legendarnego mostu powitało nas cieniem murów i krętych uliczek. Podczas spokojnego spaceru poznawaliśmy miasto. Największą atrakcję stanowili jednak przewodnicy, którzy mówili w języku angielskim! Lekcje nauki języków obcych nie dały nam o sobie zapomnieć nawet w tak odległym miejscu.

Punktem kulminacyjnym i „spełnieniem snu” była Barcelona.

Pierwszym obiektem na mapie wycieczki był stadion klubu FC Barcelona, Camp Nou. Następnie wyjechaliśmy na obrzeża miasta, aby obejrzeć jego panoramę. Gdy już poczuliśmy kataloński klimat, zaczęliśmy podróż arteriami Barcelony. Było to niezwykłe przeżycie, biorąc pod uwagę, że są tam rzeczy, których nie doświadczy się nigdzie indziej – dzieła  Antonia Gaudiego. Ten architekt (a raczej jego twórczość) nie opuszczał nas na krok. I tak, poprzez podróż przez dzielnicę Exiample, dotarliśmy do kościoła Sagrada Familia. Mimo iż nadal w budowie, to widok zapiera dech w piersiach. Na sam koniec wędrówka po Parku Güell, w całości projektu Gaudiego. Po tak intensywnym spacerze pozwoliliśmy sobie na odpoczynek na najdłuższej ławce świata.

Nie był to koniec naszych katalońskich przygód!

Kolejnym przystankiem na trasie było opactwo w Montserrat, położone aż 1000 metrów nad poziomem morza. Po koncercie chłopięcego chóru nastał czas na degustację lokalnych przysmaków i naturalnych wyrobów oraz zakup pamiątek na tamtejszych straganach.

Im bliżej domu, tym było lżej ( pod względem wysiłku fizycznego ). Tym razem zawitaliśmy do dwóch miejsc: Girony i Figures.

Mieliśmy okazję zobaczyć piękną katedrę Najświętszej Maryi Panny, która była budowana na przełomie kilku stuleci. Widok tylu przenikających się stylów architektury był niezwykłym zjawiskiem. Drugim punktem programu był wyjazd do Figures, a dokładniej muzeum twórczości Salvadora Dalego. Obcowanie z surrealistyczną sztuką pozwoliło nam oderwać się od rzeczywistości i bliżej poznać malarską sylwetkę artysty.

Wracając, ponownie przez teren Francji, zatrzymaliśmy się na jej granicy w Strasburgu.

Miasto tak wielu kultur mieliśmy okazję zwiedzać wieczorem. Było to niezwykle miłe przeżycie. Przewodniczka opowiedziała nam również o ciekawej historii miasta. Przekazywane z granic niemieckich do francuskich stało się symbolem tolerancji ze względu na różnorodność mieszkańców.

Ostatnim przystankiem było niemieckie miasto – Drezno.

Tym razem oprowadzała nas pani Renata Linne. Racząc nas anegdotami, opowiadała o swoim mieście. Nie mieliśmy nawet pojęcia, kiedy upłynęły te dwie godziny.

Po tygodniowym wyjeździe zgromadziliśmy ogromną ilość zdjęć, pamiątek i wspaniałych wspomnień!

Tekst: Zuzanna Tyma, II pr

Zdjęcia: Weronika Olearczyk II pr, Kaja Dubilewicz